Dwa lata temu pisaliśmy o tym, jak Brytyjczycy puszczają wodze fantazji w poszukiwaniu nowych metod prowadzenia walki dla Royal Navy. Teraz strona internetowa Save the Royal Navy informuje, że Królewska Piechota Morska wcale nie jest gorsza, jeśli chodzi o poszukiwanie futurystycznych wynalazków.

Brytyjskie ministerstwo obrony przyjęło patronat nad projektem nazwanym Future Commando Force (co można tłumaczyć jako „komandosi przyszłości”), obejmującym starania młodych inżynierów przemysłu obronnego. Celem programu jest znalezienie rozwiązań, które umożliwiałyby skuteczną walkę i przetrwanie żołnierzom piechoty morskiej w przyszłym, skomplikowanym i pełnym zagrożeń otoczeniu.

Wśród wynalazków, które mogliby otrzymać brytyjscy marines, są wyrafinowane egzoszkielety, pozwalające wspinać się na klify za pomocą „płetw gekona” i zmieniać barwy niczym kameleon, dzięki czemu żołnierze mogliby łatwiej wtapiać się w otoczenie. Elektroniczne hełmy dostarczałaby walczącym zaktualizowane informacje o polu bitwy oraz stanie zdrowia i zdolności do walki kolegów z oddziału.

Życie żołnierza byłoby łatwiejsze dzięki elektromechanicznym butom, przetwarzającym ruch na energię elektryczną do zasilania bogatego wyposażenia i plecakom, dzięki specjalnej konstrukcji noszonym niemal bez wysiłku. Prawdziwym survivalowym hitem byłaby zaś wielofunkcyjna karimata, mogąca służyć jako 80-calowy wyświetlacz, przenośna elektrownia słoneczna lub antena łączności radiowej.

Poczesne miejsce zajmowałyby latające bezzałogowce. Najmniejsze z nich, w służbie indywidualnego żołnierza, miałyby transmitować obraz i informacje z rozpoznania prosto na szybę jego hełmu. Większe mogłyby transportować amunicję i prowiant, artykuły medyczne, a nawet niewielkie pojazdy, a gdyby tego było mało, zapewniałyby walczącym oddziałom bliskie wsparcie powietrzne bronią laserową.

Na teren desantu piechota morska dostawałaby się cicho lądującymi, przemykającymi tuż nad falami z prędkością 300 węzłów (ponad 550 kilometrów na godzinę) ekranoplanami. Aby zmniejszyć straty w ludziach, jako pierwsi mogliby penetrować pozycje wroga „holograficzni marines”, udający prawdziwych żołnierzy. Gdyby zaś wojownikom wyczerpało się pożywienie, byłaby z nimi maszyna wykorzystująca technikę druku trójwymiarowego, która przygotuje jedzenie z tego, co znajdzie pod ręką.

Mrzonki? Możliwe, że tak. Dowódca Royal Marines, generał dywizji Matt Holmes, przyznaje, że nie wiadomo, jak wielu lat potrzeba na ziszczenie się powyższych wizji. Wystarczyłoby jednak, by do szerokiego użytku wszedł zaledwie co piąty ze wspomnianych wynalazków, a już nieodwracalnie zmieniłoby to realia pola bitwy, a zarazem mogłoby przechylić szalę zwycięstwa w walce na stronę Brytyjczyków.

Zobacz też: BAE: Wirtualna rzeczywistość dla dowódców Royal Navy

(savetheroyalnavy.org, royalnavy.mod.uk; na fot. tytułowej scena z filmu Predator z 2018 roku)

20th Century Fox