W ubiegłym tygodniu na Fidżi dotarła pierwsza w historii dostawa rosyjskiej broni. Tajemniczy charakter transakcji budzi poważne obawy opozycji oraz Australii i Nowej Zelandii.

Nie wiadomo dokładnie jaką broń otrzymało wyspiarskie państwo. Ogólnie przyjmuje się, że dwadzieścia kontenerów dostarczonych na pokładzie statku ma zawierać broń ręczną wraz z amunicją. Opozycja obawia się jednak, że Rosjanie mogli dostarczyć także śmigłowce, broń ciężką, lub gaz łzawiący oraz inny sprzęt do tłumienia demonstracji. Rząd twierdzi, że rosyjska broń ma posłużyć do przezbrojenie oddziałów uczestniczących w misjach ONZ na Wzgórzach Golan, Synaju oraz w Iraku.

W 2006 roku na Fidżi doszło do zamachu stanu. W odpowiedzi Australia, Nowa Zelandia i Stany Zjednoczone wprowadziły ograniczenia w handlu bronią z wyspiarskim państwem. W tej sytuacji rząd premiera Bainimaramy zaczął szukać kontaktów z Chinami i Rosją. W przyszłym miesiącu na Fidżi mają przybyć rosyjscy instruktorzy, a jeszcze w tym roku szkolenia w Rosji maja rozpocząć pierwsi lokalni wojskowi. Istnieją poważne obawy, iż w ciągu następnych dziesięciu do piętnastu lat rosyjskie i chińskie okręty mogą zacząć regularnie odwiedzać Fidżi, a w dalszej perspektywie mogą powstać nawet stałe bazy. Zarówno Moskwa. jak i Pekin od pewnego czasu wykazują coraz większe zainteresowanie Oceanią i starają się zacieśnić związki z tamtejszymi państwami.

(theguardian.com, fot. Republic of Fiji Military Forces)

Republic of Fiji Military Forces