Od wielu lat władze Kenii zdawały się ignorować narastający problem działalności grup przestępczych zajmujących się przemytem cukru. Dobrze zorganizowane gangi z jednej strony współpracują z żołnierzami kenijskich sił zbrojnych i policji, a z drugiej nie cofają się przed wchodzeniem w układy z bojownikami Asz-Szabab w celu zabezpieczenia szlaków transportowych.

Przemytnicy zaopatrują się przede wszystkim w somalijskim Kismaju, gdzie trafiają kontenery cukru z Brazylii. Z portu ciężarówki kierują się w stronę przejścia granicznego w Liboi, a następnie, mijając obóz dla uchodźców Dadaab, trafiają wprost do Nairobi, gdzie kontrabanda jest przepakowywana i sprzedawana jako miejscowy produkt. Zgodnie z informacjami, do których dotarł duński badacz Jacob Rasmussen, przemytnicy płacą 600 dolarów amerykańskich łapówki podczas przekraczania granicy i kolejne 600 dolarów, mijając Dadaab. Według dziennikarzy w 2015 roku do Kenii trafiło w ten sposób około 150 tysięcy ton przemyconego z Somalii cukru.

Nawet przejęcie kontroli nad wschodnią Somalią przez Asz-Szabab nie przeszkodziło grupom w działalności. Przemytnicy płacili wówczas 1000 dolarów za każdą ciężarówkę przekraczającą granicę somalijsko-kenijską. Rozwinięto wówczas sieć nielegalnych magazynów ciągnącą się od przejścia granicznego w Liboi aż po leżącą na północy kraju Manderę. Osiągnięcie tego stanu rzeczy możliwe było w wyniku szeregu układów między przestępcami, terrorystami, wojskiem, policją i miejscowymi przedsiębiorcami. Mimo dużych strat finansowych państwo ignoruje problem, gdyż w sprawę zaangażowanych jest wielu lokalnych polityków.

W kwietniu 2015 roku po ataku Asz-Szabab na uniwersytet w Garissie władze opublikowały listę przedsiębiorców wspierających finansowo terrorystów. W zestawieniu nie znalazła się żadna osoba powiązana z przemytnikami cukru. Według raportów opublikowanych przez Stany Zjednoczone i ONZ około siedemdziesięciu kenijskich biznesmenów działających głównie w Mombasie i Nairobi czerpie bezpośrednie zyski z nielegalnego importu brazylijskiego cukru z Somalii.

Handel cukrem w Kenii jest silnie uregulowany przez rząd wydający stosowne zezwolenia na legalny obrót tym towarem. Według danych z 2015 roku produkcja krajowa pokrywa miejscowe zapotrzebowanie w 62%, przez co na rynku brakuje rocznie około 200 tysięcy ton cukru.

Zobacz też: Saab zaczyna budowę fabryki w Brazylii

(nation.co.ke)

Ramadan Mohamed Hassan / AMISOM Public Information / Creative Commons CC0 1.0 Universal Public Domain Dedication