W Niemczech na nowo rozgorzała dyskusja o pozyskaniu broni jądrowej. Przeciwnicy i zwolennicy takiego pomysłu zgadzają się w jednym: nie można już tylko wyłącznie polegać na amerykańskim parasolu atomowym.

Debatę rozpoczął na łamach Welt am Sonntag Christian Hacke, argumentując, że w obliczu obecnej sytuacji geopolitycznej Niemcy powinny rozważyć stworzenie własnego arsenału jądrowego. Powołanie do życia europejskiego systemu odstraszania nuklearnego uważa on za mało realny z racji spodziewanej niechęci Francji do dzielenia się swoim arsenałem. Podobne stanowisko zajęli na łamach Der Tagesspiegel Claudia Major i Christian Mölling (zobacz też: Nuklearna Korea Południowa?).

Bardziej umiarkowane pozycje zajmują zwolennicy stworzenia europejskich sił odstraszania, nazwanych Eurodeterrent i bazujących na siłach jądrowych Francji i Wielkiej Brytanii. Za takim rozwiązaniem opowiedział się na łamach Die Zeit Theo Sommer, który stwierdził nawet, że Berlin powinien mieć głos w planowaniu nuklearnym Paryża i Londynu.

Dyskusja nie jest nowa i regularnie powraca co pewien czas. Już w roku 1957 wyposażenie Bundeswehry w broń jądrową postulował Konrad Adenauer. Ambicje kanclerza jednomyślnie powstrzymał jego własny rząd. Skończyło się na przystosowaniu samolotów Luftwaffe do przenoszenia bomb atomowych będących do dyspozycji NATO.

Zobacz też: Arabia Saudyjska znów zapowiada budowę broni atomowej

(tagesspiegel.de, welt.de, zeit.de)

Federal Government of the United States