W cieniu kryzysu wywołanego ogłoszeniem chińskiej Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej doszło do istotnego zdarzenia natury zarówno wojskowej, jak i politycznej. Jedyny chiński lotniskowiec Liaoning wpłynął na Morze Południowochińskie.

Był to pierwszy tak długi rejs okrętu, który przeszedł z bazy macierzystej Qingdao do portu Sanya na wyspie Hajnan. Zespół złożony z Liaoninga eskortowanego przez niszczyciele Shenyang i Shijiazhuang typu 051C oraz fregaty Yantai i Weifang typu 054A opuścił Qingdao we wtorek 26 listopada. Następnego dnia późnym popołudniem okręty weszły do Cieśniny Tajwańskiej, której pokonanie zajęło im dziesięć godzin. Była to najważniejsza część rejsu. Każdorazowe pojawienie się na tym akwenie większej grupy chińskich okrętów powoduje wzmożenie czujności sił tajwańskich i amerykańskich. Sam fakt przejścia w pobliżu wybrzeży Tajwanu znacząco ułatwiał obserwację dumy chińskiej floty, co z kolei wywołało wzmożoną czujność Chińczyków. Do tego zespół przepływał wcześniej przez Morze Wschodniochińskie, gdzie od czasu ogłoszenia przez Pekin powstania Strefy Identyfikacji Obrony Powietrznej również panuje napięta sytuacja.

Okręty dotarły do portu Sanya w piątek rano bez większych przygód. Wybór portu docelowego szeroko omawiano w mediach i na forach internetowych. Pojawiały się wątpliwości, czy Sanya będzie w stanie przyjąć okręt takich rozmiarów jak Liaoning. W trakcie rejsu prowadzono intensywne szkolenie załogi, w tym operacje lotnicze z udziałem pokładowych myśliwców J-15. Samo pojawienie się lotniskowca na Morzu Południowochińskim wywołało zaniepokojenie państw regionu, także skonfliktowanych z ChRL.

Warto zauważyć, że sytuacja polityczna miała wpływ na trasę grupy Liaoninga. Jeden z początkowych wariantów zakładał przejście wodami międzynarodowymi w pobliżu Okinawy i okrążenie Tajwanu od wschodu.

(ecns.cn)