− Przechodząc na emeryturę, będę porównywany do Idiego Amina – oznajmił filipiński prezydent Rodrigo Duterte podczas niedzielnego przemówienia. Kontrowersyjny polityk nie wahał się także w imię walki z narkotykami rzucić wyzwania Chinom.

Idi Amin, prezydent Ugandy w latach 1971−1979, słynął z dyktatorskich rządów, naruszeń praw na wielką skalę, które pochłonęły tysiące ofiar. Do oskarżeń na temat sposobów zapewniania porządku publicznego przez Duterte dołączyła Międzynarodowa Komisja Prawników (ICJ). Lekceważenie przez niego praw człowieka, poparcie dla pozasądowych zabójstw w imieniu walki z narkotykami budzi niepokój na całym świecie.

− Nie interesują mnie prawa człowieka, nie pozwolę, aby mój kraj zszedł na psy – powiedział Duterte. Ślubował również ułaskawienie wszystkich nadużyć popełnionych przez siły bezpieczeństwa. Nazywany „Brudnym Harrym” już jako burmistrz miasta Davao zasłynął z kontrowersyjnych metod zaprowadzania porządków publicznych.

Do końca września w Manili ma powstać wielki billboard, który przedstawiać ma przebieg „rozprawiania się” z podejrzanymi o handel narkotykami, co de facto oznacza ich aresztowanie lub „neutralizację”. Wyniki widoczne na billboardzie mają udowadniać zwykłym obywatelom skuteczność działań policji. Ponad to Duterte zażądał od Pekinu wyjaśnień w sprawie chińskich obywateli zaangażowanych w handel narkotykami na Filipinach. Dla nich także nie będzie taryfy ulgowej.

Według raportów policji i mediów od 10 maja do 15 lipca śmierć poniosło 408 osób powiązanych z narkotykami. Ponadto codziennie w lokalnych gazetach publikowane są zdjęcia osób zabitych podczas operacji antynarkotykowych.

(channelnewsasia.com; fot. Presidential Communications Operation Office/ King Rodriguez)