18 maja AD 2007 niepozorna ekipa Konfliktów Zbrojnych w postaci jednego redaktora i osoby towarzyszącej udała cię do Centrum Prasowego PAP w celu odwiedzenia konferencji Jurija Felsztinskiego, współautora książki „Wysadzić Rosję”. Jego partnerem przy pisaniu był otruty pod koniec zeszłego roku Aleksander Litwinienko… zginął on ponieważ chciał odpowiedzieć jasno na pytanie: „Jak to się stało, że Rosja wróciła w kolejny ZSRR?”. Na szczęście, przy życiu pozostał Felsztinski, który ma na ten temat do powiedzenia nie mniej niż zamordowany buntownik (Litwinienko odmówił wykonania rozkazu zabicia jednego z najbogatszych Rosjan).

Na miejsce przybyliśmy mniej więcej o czasie, na chwilę przed autorem. Na sali było, w przybliżeniu, 25-30 osób. Zaczęło się od krótkiego wprowadzenia, po czym nastąpiła pora na zadawanie pytań. Nie przytoczę ich w kolejności chronologicznej, postaram się jednak z pamięci odtworzyć najciekawsze pytania i odpowiedzi na nie…

Dowiedzieliśmy się jakie są różnice pomiędzy wydaniami książki w poszczególnych krajach, jak się okazało – wersja angielska jest najpełniejsza pod względem liczby aneksów, jednak oprócz tego wszystkie wersje nie różnią się zbytnio od siebie. Padło pytanie o ekranizację książki (prawa do niej zakupiono za ponad milion dolarów) – zainteresowanie budziło to czy będzie ona dziełem w stylu hollywoodzkim, czy raczej coś w rodzaju typowego filmu dokumentalnego. Autor powiedział że będzie to film fabularny, nie ma jednak na razie żadnych szczegółów na temat tego komu zostanie zlecona jego realizacja. Czekamy z niecierpliwością!

Padło również pytanie o perspektywy wydania książki na rynku rosyjskim. Trzeba to przyznać – w obecnej sytuacji politycznej jest to troszkę naiwne pytanie, toteż odpowiedź nie była zaskoczeniem – autor nie widzi możliwości aby którekolwiek z większych rosyjskich wydawnictw mogło wypuścić ten tytuł na tamtejszy rynek, a nawet jeśli by tak się stało, pan Felsztinski ze względów bezpieczeństwa nie przyjedzie do Rosji na spotkanie z czytelnikami. „Blowing up Russia” ukazało się jednak w języku rosyjskim na Ukrainie (z treści książki możemy się dowiedzieć że poprzedni rosyjskojęzyczny nakład, wydany w Łotwie, został skonfiskowany przez rosyjskie władze po przewiezieniu go do kraju).

Następnie padały pytania dotyczące coraz trudniejszych kwestii. Ktoś zapytał czy w rzeczywistości, w praktyce istnieje ktoś taki jak „były agent FSB”… Felsztinski przyznał że zobowiązania składane pracodawcom zobowiązują pracownika służb również po opuszczeniu ich, w związku z czym Litwinienko w istocie był zdrajcą, złamał bowiem obowiązujące go zasady (oczywiście, zrobił to w szlachetnym celu). Kulminacyjne były pytania o to czy opublikowanie książki zmieniło coś w życiu Jurija Felsztinskiego, a także czy można powiedzieć że „zabiła” ona Aleksandra Litwinienko. Felsztinski przyznał że po tej publikacji, a zwłaszcza po otruciu współautora, obawia się o swoje życie jak nigdy dotąd – np. kiedyś nie zamykał drzwi na klucz (warto zaznaczyć że pan Felsztinski mieszka na stałe w USA), dzisiaj przykłada do tego wielką wagę. Nawiasem mówiąc, łatwo zrozumieć ten strach – skoro Trockiego dopadli w Meksyku, Litwinienkę w Anglii – czemu on ma czuć się bezpiecznie w Stanach Zjednoczonych?

Jeżeli chodzi o śmierć Litwinienki, Felsztinski powiedział że rolę tej książki można zrozumieć na dwa sposoby – można sądzić że gdyby jej nie opublikował, FSB nie ścigałaby go po świecie. Z drugiej strony, nie należy zapominać że Litwinienko znalazł się na liście potencjalnych wrogów państwa już w momencie kiedy, w 1998 roku, nie wypełnił rozkazu przełożonych, którzy kazali mu zabić wpływowego biznesmena, Borysa Bieriezowskiego, a co więcej – powiedział o wszystkim Bieriezowskiemu, a także zwołał w tej sprawie konferencję prasową. Dzięki współpracy z Felsztinskim udało mu się opuścić terytorium Federacji Rosyjskiej i, już na emigracji, mogli razem zająć się ujawnianiem prawdy dotyczącej działalności FSB. Biorąc to pod uwagę, można zaryzykować stwierdzenie że ta książka dała mu 6 lat życia więcej – gdyby pozostał w ojczyźnie, na pewno zostałby zabity na samym początku XXI wieku.

Podsumowując, godzinną konferencję można uznać za udaną. Wszyscy, a więc także ekipa KZ, dostali materiały, a wśród nich słynną książkę (naturalnie, po konferencji każdy przychodził do pana Felsztinskiego po autograf na pierwszej stronie) – recenzja ukaże się w naszym portalu, mam nadzieję, mniej więcej w połowie czerwca – jednakże, już teraz zachęcam do lektury.

Specjalne podziękowania dla Tymoteusza Szachna za zdjęcia.