Szef kolumbijskiego resortu obrony Juan Carlos Pinzón ogłosił, że jego kraj chce zostać partnerem NATO, a nie członkiem sojuszu. Wcześniejsze oświadczenie prezydenta Juana Manuela Santosa o dążeniu do członkostwa wywołało burzliwą reakcję państw Ameryki Południowej.

W ubiegłą niedzielę prezydent Santos ogłosił, że Bogota chce podpisać z Sojuszem Północnoatlantyckim umowę o partnerstwie, która będzie wstępem do uzyskania pełnego członkostwa w pakcie. Na wieść o tym Boliwia i Wenezuela zażądały natychmiastowego spotkania Rady Bezpieczeństwa Unii Narodów Południowoamerykańskich (UNASUR). Dodajmy, że oba państwa starają się prowadzić antyamerykańską politykę i bardzo niechętnie przyjmują każde wzmocnienie pozycji Waszyngtonu w Ameryce Łacińskiej.

Dwa dni po oświadczeniu Santosa głos zabrał minister obrony Pinzón. Szef kolumbijskiego MON-u stwierdził, że wypowiedź prezydenta nie była dokładna, a kraj „dopiero rozpoczyna działania, aby stać się partnerem sojuszu”. Odrzucił także koncepcję członkostwa w pakcie, stwierdzając, że Kolumbia może sporo wnieść jako partner sojuszu, podobnie jak Japonia, Australia i Nowa Zelandia. Sekretarz generalny UNASUR Alí Rodríguez uznał, że jeżeli celem Kolumbii jest zostanie partnerem NATO, to nie ma konieczności zwoływania posiedzenia przywódców państw członkowskich organizacji.

(armyrecognition.com)