Świat obiegła fotografia myśliwca F-2 wbitego w budynek. Jednak nie była to jedyna strata japońskiego lotnictwa. Trzęsienie ziemi oraz wywołane nim tsunami spowodowały potężne straty w bazie lotniczej Matsushima.

Lotnisko zostało zalane falą o wysokości 7,3 metra. Pod wodą znalazło się wiele samolotów, w tym 18 myśliwców Mitsubishi F-2. Zniszczone zostały także pojazdy lotniskowe i inna infrastruktura bazy. Większość tego sprzętu nie nadaje się do naprawy i będzie musiała być złomowana, w tym kilkanaście wspomnianych myśliwców. W bazie Matsushima stacjonowało około 20 procent ze wszystkich japońskich F-2, których jest 98. Co gorsza lotnisko to było bazą dla 21 Myśliwskiej Eskadry Szkolnej, w której odbywało się większość szkolenia pilotów F-2. Odtworzenie potencjału potrwa kilka miesięcy, jeśli nie dłużej.

Straty lotnictwa będą liczone w setkach milionów, jeśli nie miliardach dolarów. Jeden myśliwiec F-2 kosztuje bowiem około 100 milionów dolarów (około 2 razy więcej od porównywalnej wersji F-16).

Japońscy piloci, chociaż wiele godzin spędzają w powietrzu, to rzadko kiedy mają okazję trenować z użyciem prawdziwej amunicji. Jest to spowodowane brakiem miejsca na odpowiedni poligon na wyspach macierzystych i dlatego ćwiczenia z użyciem amunicji bojowej mogą odbywać się tylko przy okazji wizyt zagranicznych. Ostatnio takie ćwiczenia miały miejsce 4 lata temu, gdy F-2 trenowały na amerykańskiej wyspie Guam. Od czasu zakończenia II wojny światowej japońskie lotnictwo tylko trzy razy zrzucało prawdziwe bomby w ramach ćwiczeń. W pozostałych przypadkach trzeba było zadowolić się amunicją szkoleniową lub symulatorami.

Mimo tego japońscy piloci uchodzą za bardzo dobrze wyszkolonych i cieszą się szacunkiem wśród pilotów rosyjskich i chińskich, którzy najczęściej mają z nimi do czynienia z racji dosyć częstego naruszania przestrzeni powietrznej Japonii przez samoloty Rosji i ChRL.

(strategypage.com)