Indyjskie wojska lotnicze mimo intensywnych starań nie potrafią uwolnić się od plagi awaryjności swoich samolotów bojowych. Na przełomie stycznia i lutego rozbiły się kolejne dwie maszyny należące do Bhāratīya Vāyu Senā, a dwóch lotników straciło życie.
Jako pierwszy 28 stycznia rozbił się – tuż po starcie – uderzeniowy Jaguar należący do 27. Eskadry „Płonące Strzały” z bazy Gorakhpur w północnej części kraju. Samolot odbywał rutynowy lot szkolny (zobacz też: Indie: Jaguary z Francji, Wlk. Brytanii i Omanu na części).
Na razie nie wiadomo, jaki był powód wypadku, ale spekuluje się, że doszło do usterki technicznej. Maszyna uderzyła o ziemię na obrzeżach niewielkiego miasta Kushinagar. Pilot, podpułkownik Rohit Katoch, zastępca dowódcy 27. Eskadry, katapultował się w ostatniej chwili, upewniwszy się, że Jaguar nie trafi w zabudowania.
1 lutego indyjskie lotnictwo straciło zaś szkolno-bojowego Mirage’a 2000TI. Tym razem niestety nie obyło się bez ofiar. Obaj członkowie załogi, majorowie Samir Abrol i Siddhartha Negi, zginęli, mimo że zdążyli się katapultować. Uczynili to na zbyt małej wysokości, przez co jeden wpadł wprost w płonący wrak, drugi zaś przeżył samo lądowanie ze spadochronem, ale zmarł wkrótce później wskutek obrażeń odniesionych w chwili upadku.
Maszyna wystartowała z przyzakładowego lotniska Hindustan Aeronautics Limited w Bengaluru. Odbywała ona lot odbiorczy po modernizacji do standardu TI, zasadniczo tożsamej z francuskim standardem Mirage 2000-5 Mk.2, tyle że wyposażonym w elektronikę także produkcji indyjskiej. Był to już trzeci Mirage 2000TI rozbity od czasu rozpoczęcia programu modernizacji w 2011 roku.
W 2016 roku pisaliśmy o sprawozdaniu, które przedstawił w parlamencie ówczesny minister obrony Manohar Parrikar. Okazało się wówczas, że Indie straciły trzydzieści dziewięć statków powietrznych w różnych wypadkach w ciągu pięciu lat. Życie straciło zaś trzydzieści sześć osób.
Zobacz też: Indie rozważają bardziej ofensywną doktrynę nuklearną
(aviation-safety.net, ndtv.com)