Zmiany na stanowisku prezydenta we Francji nie służą planom Sojuszu Północnoatlantyckiego dotyczącym opuszczenia Afganistanu przez wojska sojusznicze do końca 2014 roku. Francja, która zmaga się z kryzysem finansowym w Unii Europejskiej i na tym koncentruje swoje wysiłki zamierza wcześniej opuścić Afganistan. Nowy prezydent Francji obiecał trzymać się swojej obietnicy wycofania wojsk francuskich przed końcem obecnego roku.

Prezydent Barack Obama zaapelował o „szeroki konsensusu” w sprawie stopniowego wycofania wojsk z Afganistanu oraz wypełnienia obowiązków, które NATO na siebie przyjęło w tym kraju. Wezwał on sojuszników do dokończenia dzieła, które rozpoczęto 11 lat temu, poprzez zapewnienie afgańskiemu rządowi zdolności do samodzielnych działań po 2014 roku.

Jednak Francois Hollande nie zamierza rezygnować z jasno postawionych obietnic, które pomogły mu wygrać wyścig o prezydenturę z Nicolasem Sarkozym. Hollande, jak sam twierdzi, odpowiada jedynie na żądanie francuskiego społeczeństwa, które w obliczu kryzysu ma dość bezproduktywnej obecności w Afganistanie. Badania przeprowadzone wśród Francuzów pokazały, iż 84 procent francuskiego społeczeństwa chce wycofania wszystkich 3,400 żołnierzy jeszcze w tym roku.

Ta sytuacja stawia pod znakiem zapytania jedność Sojusz w dalszych działaniach w Afganistanie. Wypowiedzi przywódców państw-członków NATO oraz Sekretarza Generalnego tej organizacji są bardzo stonowane, zaznaczając jedynie, iż razem rozpoczęte dzieło powinno zostać zakończone w tym samym składzie. Politycy wzywają do jedności oraz działań zgodnych z przyjętym harmonogramem.

Swoja szansę na wprowadzenie zamętu na szczycie w Chicago zwietrzyli Talibowie, którzy zaapelowali do państw-członków NATO o jak najszybsze wycofanie się z okupacji ich kraju oraz zaprzestanie popierania amerykańskich interesów politycznych.

(www.militarytimes.com)