Jak podała irańska agencja informacyjna Tasnim, w połowie marca kraj ten przeprowadził w Zatoce Perskiej manewry z udziałem kilkudziesięciu latających bezzałogowców. Duża, skoordynowana operacja z użyciem ostrego uzbrojenia zakończyła się ponoć całkowitym sukcesem.

W działaniach uczestniczyło co najmniej pięćdziesiąt kopii amerykańskiego bezpilotowca RQ-170 Sentinel (nie sprecyzowano, czy chodzi o różne odmiany Saeghe, czy o Szahedy 171 Simorgh) i nieujawniona liczba wzorowanych na amerykańskich MQ-1 Szahedów 129. Użyto także dronów nieuzbrojonych.

Maszyny wykonały skoordynowany nalot na cele na wyspie Bani Farur, leżącej w strefie irańskich wód przybrzeżnych. Bezzałogowce, należące do Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, startowały do wykonania zadań z terytorium czterech ostanów: Farsu, Buszehru, Hormozganu i Chuzestanu.

Irański szef sztabu, generał dywizji Gholam Ali Raszid, oznajmił, że przećwiczony precyzyjny atak z dużej odległości powinien być ostrzeżeniem dla Stanów Zjednoczonych. Dowódca sił powietrznych Strażników Rewolucji, generał brygady Amir Ali Hadżizade, rzekł natomiast, że zdolność do koncentracji tak dużych zasobów na małym obszarze oznacza świt nowego potencjału bojowego jego państwa.

Zobacz też: 700 lotów bojowych irańskich dronów nad Syrią

(tasnimnews.com; na fot. artystyczna wizja RQ-170)

FOX 52, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International