Rząd bułgarski oficjalnie zgodził się na zakup nowych samolotów bojowych dla tamtejszych sił powietrznych. „Nowe” (bo tak naprawdę używane) maszyny mają zająć miejsce przestarzałych myśliwców MiG-29 i szturmowców Su-25, które rozpoczęły służbę w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Bułgarzy spodziewają się wydać około 280 milionów dolarów.

Bułgarski minister obrony Nikołaj Nenczew przyznał, że rozpocznie negocjacje z Belgią, Grecją i Holandią w sprawie odkupienia od jednego z tych państw co najmniej dziewięciu myśliwców wielozadaniowych F-16 Fighting Falcon. Na tyle bowiem oszacowano minimum niezbędne dla zachowania przez bułgarskie lotnictwo zdolności bojowej. Inne opcje, o których się mówi, to pochodzące z nadwyżek sprzętowych amerykańskiej Gwardii Narodowej F-16 Block 25, włoskie Eurofightery Typhoony pierwszej transzy, Gripeny z nadwyżek szwedzkiego lotnictwa (Optymizm Saaba w sprawie eksportu Gripena C/D) i – jedyne fabrycznie nowe – chińsko-pakistańskie JF-17 (Pakistan proponuje Bułgarii swoje myśliwce).

Nenczew podkreślił też, że nie gonią go w tej sprawie żadne terminy. To zaś dzięki Polakom, a ściślej: dzięki Wojskowym Zakładom Lotniczym numer 2 z Bydgoszczy, które wygrały przetarg na remont bułgarskich MiG-ów-29. Według zapowiedzi Nenczewa kontrakt ma być podpisany do końca sierpnia.

(janes.com; fot. Chris Lofting na GNU Licencji Wolnej Dokumentacji w wersji 1.2)

Chris Lofting, GNU FDL 1.2