Chyba żadna postać w historii świata nie wzbudzała takiego zainteresowania i emocji jak Adolf Hitler. Nic dziwnego. Dla wielu ludzi jest złem absolutnym. Nikt jednak nie rodzi się zły, toteż szukamy odpowiedzi na zasadnicze pytanie: „jak rodzi się zło?”. Jedną z prób odnalezienia odpowiedzi podjęła Brigitte Haman. Stare przysłowie mówi: „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Doświadczenia młodości mają wpływ na późniejsze wybory i kształtują poglądy. Jeśli chcielibyśmy więc dociec, co tak naprawdę ukształtowało największego zbrodniarza wszech czasów, musielibyśmy przeanalizować jego młodzieńcze losy. A te związane były z jednym z najpiękniejszych miast Europy – Wiedniem.

Wiedeń ostatnich lat panowania cesarza Franciszka Józefa, miasto, w którym kosmopolityzm ścierał się z nacjonalizmem, w którym coraz bardziej zniedołężniały monarcha próbował wdrażać w życie idee ponadnarodowego państwa, jest faktycznym bohaterem tego obszernego opracowania. Na ten Wiedeń próbujemy spojrzeć oczami człowieka, który każdego dnia ponosił życiowe klęski. Chciał być malarzem i architektem, nie miał jednak dostatecznych zdolności. Chciał być myślicielem, stał się jednak kopistą cudzych idei. Banalna młodość miernoty. Gdyby Hitlerowi przyszło żyć w dzisiejszych czasach, stałby się jednym z wielu internetowych krzykaczy, którzy nienawidzą wszystkich i którzy każdego dnia radykalizują swe wypowiedzi po to tylko, by zostać zauważonymi. Nieszczęściem całego świata było to, iż przyszły dyktator urodził się w latach wiosny nacjonalizmów, czasach, kiedy przekonania o wyższości jednego narodu nad drugim, odhumanizowania przeciwników, podkreślania zagrożeń wielokulturowości było chlebem powszednim. W czasach tych każdy populistyczny polityk operował hasłami ocierającymi się o nacjonalizm i antysemityzm, kiedy zaś dochodził do władzy, porzucał, choćby częściowo, swoje poglądy na rzecz skutecznego sprawowania władzy. Znienawidzeni bowiem wrogowie stawali się podatnikami i inwestorami, bez wsparcia których niemożliwe było przeprowadzenie reform czy wykonanie określonych inwestycji.

Prawicowi politycy, populistyczne hasła, które głosili, atmosfera austriackiego parlamentu, w którym linie podziałów nie były tożsame z podziałami narodowymi, i wszechobecna bieda zdają się kształtować przyszłego dyktatora. Czy jednak poglądy Hitlera były naprawdę jego własnymi? Wnioski, które narzucają się po lekturze, są druzgocące. Hitler nie miał własnych poglądów. Był kalką i nośnikiem cudzych poglądów, w które uwierzył i które przyjął jako własne. Obdarzony genialną pamięcią, umiał cytować Schopenhauera w taki sposób, iż słuchacze byli przekonani o oryginalności przemyśleń. Jeśli nawet, w co każe nam uwierzyć Autorka, Hitler nie był w Wiedniu antysemitą, wysłuchał wystarczająco wielu tez, które mógł przyjąć jako własne i opisać je w Mein Kampf.

Histeryczna teza Hitlera, iż Żydzi brukają i zanieczyszczają seksualnie kobiety, uniemożliwiając im rodzenie prawdziwych aryjskich dzieci, była głoszona w Wiedniu wiele lat przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Nie wymyślił więc Hitler niczego nowego w żadnej z głoszonych przez siebie idei. To właśnie jest najbardziej przerażające w jego historii. Człowiek pusty zapanował nad umysłami ludzi, z których wielu nie można było określić mianem pustych.

Adam Kraszewski w Google+