Dokładnie pół wieku temu, 21 stycznia 1968 roku, zdarzył się jeden z najniebezpieczniejszych wypadków samolotów przenoszących broń nuklearną. Należący do US Air Force bombowiec B-52 Stratofortress z czterema bombami wodorowymi typu B28 (na zdjęciu) rozbił się nad Grenlandią. Wydarzyło się to zaledwie dwa lata po katastrofie innego bombowca tego typu; wówczas bomby spadły na hiszpańskie Palomares.

B-52G należał do 380. Skrzydła Bombowców Strategicznych stacjonującego w Plattsburgh AFB w stanie Nowy Jork. Wykonywał rutynowy lot w ramach powietrznych dyżurów maszyn USAF-u z bronią atomową na pokładzie, na wypadek niespodziewanego zaatakowania NATO przez Związek Radziecki. W trakcie awaryjnego opuszczania samolotu zginął jeden z siedmiu członków załogi.

Przyczyną wypadku był pożar w kabinie pilotów, spowodowany zasłonięciem urządzeń grzewczych poduszką. Po tym jak wyczerpano zawartość gaśnic, wysiadło zasilanie, a dym zasłonił przyrządy pilotażowe, dowódca maszyny zarządził ewakuację. Bombowiec rozbił się w pobliżu bazy lotniczej Thule na Grenlandii. Szczątki Stratofortressa spadły na lód, który pod wpływem pożaru zaczął się topić.

Eksplozja zwykłych materiałów wybuchowych zawartych w broni, w połączeniu z silnym wiatrem i tysiącami litrów płonącego paliwa JP-4, spowodowała rozrzucenie substancji radioaktywnych na dużej powierzchni, co dało efekt podobny do działania tak zwanej brudnej bomby. Z powodu wbudowanych w głowice nuklearne wielostopniowych układów zabezpieczających nie doszło jednak do eksplozji jądrowej.

Katastrofa wywołała polityczny skandal wokół Grenlandii, oficjalnie będącej terytorium wolnym od broni atomowej. W trwającej dziewięć miesięcy akcji usuwania skutków katastrofy wzięło udział co najmniej 1700 duńskich robotników, często bez jakichkolwiek specjalnych ubiorów i procedur ochronnych.

Powietrznych dyżurów bombowców strategicznych zaprzestano niedługo później. W 1971 roku USA i ZSRR podpisały zaś dokument obligujący do wzajemnego informowania się o wypadkach z bronią atomową w celu uniknięcia przypadkowego wywołania konfliktu nuklearnego na skalę światową.

W 2008 roku BBC zamieściła na swoich stronach informację, jakoby jedna z czterech utraconych w wypadku bomb nie została wydobyta i nadal spoczywała na dnie wód przybrzeżnych Grenlandii. Pentagon twierdził natomiast, że wszystkie bomby uległy zniszczeniu, a 93% substancji niebezpiecznych usunięto z terenu katastrofy. Tę wersję wydarzeń ostatecznie potwierdziły późniejsze badania duńskie.

Zobacz też: 53 lata od wypadku z pociskiem balistycznym Minuteman

(theaviationist.com, bbc.co.uk)

US Air Force