6 czerwca rozpoczęły się w Polsce największe manewry wojskowe NATO w tym roku. „Anakonda 2016” obejmuje swoim zasięgiem cały kraj i angażuje ponad trzydzieści tysięcy żołnierzy z osiemnastu państw członkowskich NATO i pięciu państw z programu Partnerstwo dla Pokoju. Częścią manewrów były ćwiczenia pod kryptonimem „Swift Response”, czyli desant spadochronowy na poligonie pod Toruniem.

Ćwiczenie miało zintegrować elementy wielonarodowego zgrupowania wojsk powietrznodesantowych państw NATO i sprawdzić jego zdolność do natychmiastowego przerzutu we wskazany rejon Europy z jednoczesnym przeprowadzeniem tam operacji wojskowej. Manewry „Anakonda 2016” mają sprawdzić nie tylko interoperacyjność sojuszniczych sił zbrojnych, ale także przygotowanie naszego kraju do roli państwa wspierającego, które musi zapewnić oddziałom NATO przybywającym z pomocą bazę logistyczną i zaopatrzenie. Ich scenariusz zakłada istnienie wirtualnego przeciwnika, zlokalizowanego na południu Szwecji, który prowadzi działania hybrydowe w Polsce. Równolegle ćwiczenia prowadzone są w cyberprzestrzeni.

swift response

W czasie trzech dni działania spadochroniarze wykonali typowe dla tej formacji zadania polegające na opanowaniu kluczowych obiektów w ugrupowaniu przeciwnika. Pozwoliło to pododdziałom lądowym przeprowadzić skuteczną operację wojskową.

6 czerwca w okolicach Torunia zrealizowano pierwszą część szkolenia spadochroniarzy polegająca na zrzucie zwiadowców, którzy przygotowali lądowisko dla kolejnych oddziałów. Zadanie to wykonało trzydziestu trzech żołnierzy z tak zwanej Połączonej Grupy Awangardowej. Wyskoczyli oni na wysokości 4000 metrów z C-295 z użyciem spadochronów szybujących AD-2000. Drugiego dnia ćwiczeń siły międzynarodowej koalicji przeprowadziły kilka zrzutów spadochronowych na poligonie Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia. 7 czerwca z ponad trzydziestu samolotów desantowali się spadochroniarze ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Polski. W ciągu dwóch godzin wyskoczyło ponad tysiąc spadochroniarzy – był to największy taki desant na terytorium Polski od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.

Skacze amerykańska 82. Dywizja

Skacze amerykańska 82. Dywizja

Na podtoruńskie zrzutowisko Amerykanie z 82. Dywizji Powietrznodesantowej przylecieli bezpośrednio ze Fort Bragg, wykonując lot transatlantycki. Brytyjczycy z 16. Brygady Desantowo-Szturmowej wystartowali z amerykańskiej bazy w Ramstein, a Polacy z 6. Brygady Powietrznodesantowej – z Krakowa. W powietrzu lecące zza oceanu C-17 Globemastery połączyły się w jedną formację z brytyjskimi i polskimi transportowcami C-130 Herculesami i polskimi C-295. Z ich pokładów przez trzy dni oprócz żołnierzy zrzucone na spadochronach zostały haubice, pojazdy oraz kilka ton zaopatrzenia towarzyszącego i uzupełniającego.

Wśród skaczących znajdował się dowódca 82. DPD, generał Richard Clarke. W swojej karierze dowodził on w jednostkach powietrznodesantowych, zmechanizowanych, piechoty lekkiej oraz w 75. Pułku Rangersów. Ponadto był zastępcą dowódcy w 10. Dywizji Górskiej i komendantem akademii w West Point. Brał udział między innymi w „Pustynnej Tarczy”, „Pustynnej Burzy” oraz „Enduring Freedom” w Afganistanie i „Iraqi Freedom”. – Ta operacja nas nie szkoli, ale udowadnia, że możemy współpracować – powiedział zaraz po wylądowaniu. Generał Clark dodał, że żołnierze byli w drodze ponad dobę. – Z Fort Bragg wylecieliśmy w poniedziałek rano, dwadzieścia pięć godzin temu. Bez specjalnych przygotowań, na bojowo – mówił. Sam lot trwał około dziesięciu godzin. 82. Dywizja Powietrznodesantowa jest najbardziej mobilną jednostką Stanów Zjednoczonych. Jeden batalion może być przygotowany do przerzutu w czasie osiemnastu godzin, a brygada – w czasie dziewięćdziesięciu sześciu godzin. Dywizja liczy 18 tysięcy spadochroniarzy.

IMGP9542

W skokach brali udział także dowódca XVIII Korpusu Powietrznodesantowego, generał Stephen Townsend, i dowódca polskiej 6. Brygady, pułkownik Wojciech Marchwica. Po wylądowaniu żołnierze opanowali wyznaczone obiekty na terenie poligonu i miasta. Główne zadanie operacji wykonywał krakowski 16. batalion powietrznodesantowy, który zajął 540-metrowy most drogowy imienia generał Elżbiety Zawackiej w Toruniu. Właśnie po nim w godzinach południowych 8 czerwca przeprawił się na drugi brzeg Wisły swoją pancerną kolumną amerykański 2. Pułk Kawalerii.

Od lewej generałowie: Milley, Hodges i Tomaszycki.

Od lewej generałowie: Milley, Hodges i Tomaszycki.

Wtorkowe ćwiczenia obserwowali najwyżsi dowódcy polscy i amerykańscy: dowódca operacyjny generał Marek Tomaszycki, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych generał Mirosław Różański, dowódca US Army w Europie generał Benjamin Hodges i szef sztabu US Army generał Mark Milley.

Autor pragnie podziękować kapitanowi Marcinowi Gilowi z 6. BPD i całemu Zespołowi Prasowemu Ćwiczenia Anakonda-16 za pomoc w realizacji materiału.