Adam Przechrzta jest pisarzem, autorem między innymi powieści Chorągiew Michała Archanioła. We wrześniu na księgarskich półkach ukaże się kolejne jego dzieło, powieść Demony Leningradu. Tym artykułem chcemy przybliżyć Czytelnikom pewną część jej świata, świata w naszym kraju nieznanego – świata rosyjskiego półświatka. Rysunki do artykułu wykonał Daniel Greps.

Wor to po rosyjsku złodziej. Natomiast wor w zakonie to zwrot nieprzetłumaczalny, oznaczający bandyckiego herszta. Aby ktoś został worem w zakonie, inni – wcześniej posiadający ten tytuł – muszą go „koronować”. „Wor w zakonie” może być pozbawiony tytułu, o ile sam o to poprosi (tytuł ten wiązał się dawniej z koniecznością przestrzegania bardzo surowego kodeksu, na przykład wor w zakonie nie mógł mieć żony i „legalnych” dzieci, prywatnego majątku itp.) albo jeśli udowodni się mu naruszenie złodziejskich zasad. Jednak w środowisku rosyjskich przestępców słowo „wor” niekoniecznie oznacza kogoś, kto dokonuje kradzieży (choć zdarzają się w tym gronie i tacy), to termin zarezerwowany dla elity bandyckiego świata i w takim właśnie znaczeniu będzie używany w tym artykule.

Prawdopodobnie pierwszym worem w zakonie był niejaki „Miszka Japończyk” (Mojsiej Winnicki). Skazano go na katorgę w 1908 roku, jeszcze za cara, oswobodzono w 1917 na mocy amnestii Kiereńskiego. Walczył za władzę radziecką w dywizji Jakira, ponoć dosłużył się stopnia pułkownika. Nazywano go „królem Odessy”, bo opanował świat przestępczy tego miasta. Został rozstrzelany przez bolszewików, ale przed śmiercią zdążył położyć podwaliny kodeksu, którym do dziś (w jakimś tam stopniu) kierują się rosyjscy przestępcy „zawodowi”. Według danych rosyjskiego MSW w Rosji jest obecnie około pięciuset worow w zakonie. Zasady obowiązujące w świecie błatnych mają zarówno charakter ogólny, wręcz filozoficzny (na przykład: „Nikogo się nie bój, nikogo o nic nie proś, nikomu nie ufaj”), jak i szczegółowy, regulujący każdy aspekt życia bandyty. Podporządkowane są jednemu celowi – uprawianiu bandyckiego fachu. Wszystko inne jest na drugim planie. Stąd na przykład podstawowa, bezwzględnie przestrzegana zasada „za bazar nado otwieczat’” (za gadkę trzeba odpowiadać). I nieważne, czy dotyczy to zupełnie niewinnych rozmów, czy spraw śmiertelnie poważnych: kto pomyli się, skłamie, przesadzi, nie dotrzyma słowa – nawet w zupełnie błahej kwestii – zapłaci za to wysoką cenę.

Wbrew temu, co przedstawia się w książkach i filmach, w świecie błatnych nie toleruje się nadmiernej brutalności. Brutalność to przejaw emocji, a emocje trzeba trzymać na wodzy. Także dlatego, że w świecie błatnych nawet najmniejszą obrazę można zmyć tylko w jeden sposób – krwią. Stąd poniatija (zasady) regulują wszystko: od kolejności korzystania z kibla w dwudziestoosobowej celi, poprzez sposoby odnoszenia się do współwięźniów i strażników, aż po stosunki z kobietami. Błatnemu nie wolno na przykład całować kobiety poniżej pępka. Ten absurdalny zdawałoby się nakaz związany jest ściśle z kodeksem opracowanym przez bandyckich hersztów: w świecie błatnych kobiety stanowią zagrożenie, mogą stać się słabym punktem, dlatego traktuje się je wyłącznie instrumentalnie.

Od początku istnienia ZSRR administracja więzienna nieoficjalnie popierała błatnych na zonach i w więzieniach, gdyż w innym wypadku utrzymanie porządku w przepełnionych celach czy barakach byłoby trudne, o ile w ogóle możliwe. Do dzisiaj tam, gdzie rządzą błatni, jest mniej pobić, morderstw i samobójstw, ponieważ zgodnie z opracowanymi przez worow w zakonie zasadami, nawet siedzącego po raz pierwszy więźnia nie można bez powodu uderzyć, obrazić czy czegoś mu zabrać. Stąd – mimo zmiany ustroju – błatni nadal cieszą się w Rosji względami więziennej administracji, choć rzecz jasna wiele opracowanych dawniej zasad zostało złagodzonych lub zupełnie porzuconych. Władze więzienne specjalnie mieszają błatnych z „nowymi”, tak że w każdej celi znajduje się odpowiedni procent więźniów długoterminowych, żyjących według bandyckich zasad. Ci nigdy nie dopuszczą do naruszenia poniatij, bo przyszłoby im za to drogo zapłacić – wor pozwalający, żeby złamano w jego obecności złodziejskie zasady, jest karany równie surowo jak ten, kto to zrobił. Tak więc jeśli któryś z nowoprzybyłych spróbuje terroryzować słabszych, okradać ich czy poniżać bez powodu, zostanie błyskawicznie wychowany. Co prawda proces ten przebiega dość brutalnie, za to ze stuprocentową skutecznością. Jednak władza błatnych nie obejmuje już wszystkich miejsc odosobnienia, bywają i takie, gdzie więźniowie współpracują z wymiarem sprawiedliwości (licząc na przykład na wcześniejsze zwolnienie), co dawniej byłoby nie do pomyślenia, są i inne, gdzie rządzą „nowi bandyci”, nie przejmujący się żadnymi regułami.

Najbardziej widocznym wyznacznikiem pozycji w świecie błatnych były i są specyficzne tatuaże. Niektóre „zamawiają” sami więźniowie (te mówią o ich profesji, odbytych wyrokach, stosunku do otoczenia, władz czy wreszcie obrazują ich miejsce w hierarchii), inne – przemocą – wykonuje się więźniom, którzy naruszyli bandyckie zasady. Dzieciobójczynie, gwałciciele, pedofile, donosiciele, więźniowie niedotrzymujący słowa czy okradający współtowarzyszy niedoli napiętnowani są do końca życia. I odpowiednio traktowani przez błatnych, gdziekolwiek by się znaleźli.

Porządku (według błatnych pojęć rzecz jasna) pilnuje w celi smotriaszczij (termin ten można z grubsza przetłumaczyć jako „nadzorca”). Wyjaśnia on wszelkie niejasności bandyckich zasad, w bardziej skomplikowanych przypadkach zasięgając opinii innych smotriaszczich bądź zdając się na wiedzę i autorytet smotriaszcziego całego więzienia. Takie „konsultacje” nie stanowią żadnego problemu, system przekazywania wiadomości działa w więzieniach i na zonach sprawniej niż rosyjska poczta. Wykorzystuje się go nie tylko w sprawach oficjalnych, ale i prywatnych, zdarzają się i maliawy (grypsy) miłosnego czy erotycznego wręcz charakteru (czasem w tym samym więzieniu, choć oczywiście na innym oddziale przebywają kobiety).

Smotriaszczij dba i o integrację więziennej braci (przy okazji sprawdzając jej wiarygodność i stopień panowania nad emocjami), na przykład organizując picie czyfiru (napój ten w polskiej gwarze więziennej nazywa się „czajurą”). Recepturę czyfiru lub czefiru opracowano na Syberii, dla wzmocnienia sił w ekstremalnych warunkach. Czasem stosowali go myśliwi, gdy byli zmuszeni do dalekich marszów przy wielostopniowym mrozie. Później trafił do więzień, bo jego działanie poniekąd przypomina efekt spożycia alkoholu czy też lekkich narkotyków. To odpowiednio zaparzona, bardzo mocna, czarna herbata. Napój ten pije się ze wspólnego naczynia, po dwa łyki. Kiedy na dnie zostanie mniej więcej jedna piąta (Rosjanie nazywają to „złodziejską piątką”) płynu, ma on takie stężenie, że najbardziej wprawni garownicy czerwienieją na twarzy po łyknięciu. Picie czyfiru obudowane jest wieloma rytuałami, które umożliwiają przeżycie tej przygody (nieprzyzwyczajeni wymiotują lub lecą na kibel po kilku pierwszych łykach) i zbratanie się ludzi siedzących pod jedną celą. „Czefirzyć” można tylko z zaufanymi, bo napój ten powoduje szybko gadatliwość.

Jednak przy jednym stole zasiadać mogą tylko „porządne chłopaki” (zarówno błatni, jak i ludzie odrzucający ich styl życia, ale nie naruszający zasad), inni są szykanowani. Stopień kary zależy tu od popełnionego wykroczenia, drobne naruszenie zasad skutkuje karą czasową, po jej upływie ukaranemu przywracana jest jego poprzednia pozycja. W przypadku nieznajomości tychże zasad (co zdarza się często u nowicjuszy) smotriaszczij albo po prostu cieszący się autorytetem zek, który teoretycznie powinien zareagować na naruszenie poniatij, udaje, że czegoś nie dosłyszał lub nie zauważył, albo obraca sprawę w żart. Jednym z celów, jakie realizują w więzieniach i na zonach błatni, jest oddziaływanie ideologiczne na nowicjuszy, przy czym nie ma mowy o zmuszaniu kogokolwiek do życia według bandyckich zasad, raczej podkreśla się ich atrakcyjność. Stąd między innymi ogólna praktyka życzliwego traktowania „nowych”.

Zupełnie inaczej ma się rzecz w przypadku celowego i drastycznego złamania zasad. Wówczas winny może być pobity (bić musi każdy mieszkaniec celi/baraku, co czasem prowadzi do wypadków śmiertelnych, jeśli wymierzających bandycką sprawiedliwość jest zbyt wielu) lub „opuszczony”. Ten ostatni termin oznacza ciężkie pobicie połączone często ze zbiorowym gwałtem, po czym ukarany wyrzucany jest poza nawias więziennej społeczności, przestaje być traktowany jak człowiek. Nic więc dziwnego, że nawet najbardziej zatwardziali przestępcy wolą nie naruszać ustalonych przez błatnych zasad…

Osobie ukaranej (bądź od samego początku umieszczonej na dnie więziennej hierarchii) wykonuje się – przymusowo – specjalny tatuaż o ogólnie znanej symbolice. Poniżej kilka przykładów:

Rosyjska litera „Z” (zadroczka – trudno przetłumaczalny, pogardliwy termin oznaczający tyle co „menda”). Tatuaż ten wykonuje się kobietom, które zabiły własne dziecko.

Rosyjskie litery „S i CH” (Suczonka i chriuszka – suczka i świnia). Tatuaż wykonywany więźniarkom z samego dna hierarchii, kobietom, które nie dbają o siebie i nie dotrzymują słowa.

Powyższy tatuaż (umieszczany siłą na palcu) oznacza kogoś, kto został „opuszczony”. Jak można się domyślić, osoby takie nie mają łatwego życia w więzieniu czy na zonie.

Czasem takie same tatuaże (ale umieszczone na innych częściach ciała lub u osób odmiennej płci) mogą oznaczać zupełnie różne rzeczy. Najbardziej widoczne są tzw. „pierścienie”, umieszczane (jak prawdziwe pierścienie) na palcach rąk.

„Autorytet” (słowo to oznacza lidera bandyckiego półświatka).

Powyższy tatuaż przedstawiający koronę, również może nosić jedynie „Autorytet”.

Rysunek ten oznacza kogoś, kto został złodziejem z powodu rozpadu rodziny.

Symbol odczytywany jako „zupełny sierota” albo „w życiu licz tylko na siebie”.

Wychowanek Domu Dziecka, sierota (dwie stylizowane litery „D” to skrót od Dietskij Dom).

Rabuś (rekieter) z Kaukazu, w szczególności Czeczeniec.

Rabuś (rekieter), znak odczytywany czasem jako „poborca abisyńskiego podatku”. Termin „abisyński podatek” oznacza w bandyckim żargonie haracz.

Symbol oznaczający złodzieja na gościnnych występach (nie mającego stałego „miejsca pracy”), czasem odczytywany jako: „dziś tu, jutro tam”.

Tatuaż oznaczający: „urodziłem się złodziejem”.

Więzień-anarchista. Symbol odczytywany także jako: „pluć na reżim, gliny i prokuraturę”.

Tatuaż oznaczający: „Trafił do więzienia jako nieletni, został przeniesiony do oddziału dla dorosłych” (tzn. dokonał jakiegoś przestępstwa w więzieniu, w wyniku czego przedłużono mu wyrok).

Kobiecy „pierścień”, znaczy tyle co „złodziejka”. Czasem odczytuje się go jako: „w kręgu złodziei”.

Żuk – skarabeusz, symbol złodziejskiego szczęścia. Tatuowany w celach ochronnych. Dawniej błatni umieszczali na klatce piersiowej podobizny Lenina, Marksa czy Stalina, uważając, że żołnierze czy milicja nie odważą się strzelać w podobizny wodzów proletariatu…

Kobiecy „pierścień” oznaczający „przeszła Krzyże”. Kriesty – „Krzyże” – to nazwa aresztu śledczego w Petersburgu (dawniej Leningrad), jednego z najbardziej znanych w Rosji (na zdjęciu tytułowym). Kriesty są swego rodzaju pomnikiem rosyjskiego systemu penitencjarnego i złodziejskiego świata. Nazwa pochodzi od kształtu postawionego jeszcze w XIX wieku budynku (dwa pięciopiętrowe korpusy na planie krzyża).

Kobiecy „pierścień” oznaczający przynależność do bandyckiej elity. Symbol można odczytać jako: „błatna”, „złodziejka”.

A tu swego rodzaju polonicum. Powyższy tatuaż nosi nazwę „polski złodziej”. Symbol oznacza złodzieja-samotnika, kogoś, kto nie jest już aktywnym worom, ale nadal szanuje złodziejskie tradycje. Nie sposób tu omówić dokładnie znaczenia każdego z przedstawionych w tekście tatuaży (podano tylko ogólną symbolikę), ale przykładowo, zamieszczone na szachownicy cyfry oznaczają (cyfra u góry) okres pozbawienia swobody i (dolna) liczbę wyroków.

Powyższy tatuaż oznacza przynależność do kasty worów. Czasem nazywa się go „pozdrowienia dla złodziei”.

Kobiecy „pierścień”, symbol oznacza: „Ich nie sądzą”. Noszony przez nieletnie dziewczęta (nie podlegające karom jak dorośli).

Symbol odczytywany jako „Szóstka”. Trudny do przetłumaczenia, oznacza wora wykonującego polecenia innych, ważniejszych bandytów.

Rosyjskie litery TON są skrótem od Tiurma Osobogo Naznaczenija (Więzienie Specjalnego Przeznaczenia). Symbol odczytuje się jako: „Przeszedł Więzienie Specjalnego Przeznaczenia”.

Powyższy symbol odczytywany jest jako „ślusarz” ( włamywacz).

Zabójca.

Przedstawione w tekście symbole to tylko bardzo pobieżne naświetlenie kwestii bandyckich tatuaży. W Rosji ten temat jest dość często poruszany w pracach naukowych, książkach i na forach internetowych skupiających byłych zeków i osoby aktualnie odsiadujące wyroki. Ci ostatni chcą znać obowiązujące w więzieniach zasady i wiedzieć, z kim mają do czynienia. Znajomość tatuaży jest też częścią wiedzy o rosyjskiej przestępczości zorganizowanej. Niemal każdy rosyjski milicjant zna przynajmniej podstawowe z używanych przez błatnych symboli. Poza granicami Rosji niewiele osób posiada jakąkolwiek wiedzę w tym zakresie, także jeśli chodzi o organy ochrony prawnej.

Kora27, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International